Jakiś już czas temu spacerując po tesco w środku nocy w poszukiwaniu czegoś ekstremalnie niezdrowego do zjedzenia natknęłam się na tę sukienkę, w wymarzonym kolorze i kroju i dodatkowo w niezwykle promocyjnej cenie:) Nie dbając już o nic innego pomaszerowałam do kasy pakując swoją zdobycz w biodegradowalną siatkę tesco. Żałuję, że nie udało mi się trafić przy tej okazji na spódnicę upolowaną przez Enso, bo wzięłabym ją bez wahania.
dress- F&F
boots- no name chains, clutch- terranova
PS. Wielkie podziękowania dla Ewy, dzięki której mogę zamieszczać teraz wielkie zdjęcia:)
shirt- sh jeans- terranova boots- deichman beanie- my dad's
gloves- gift
Jesień ogarnęła mnie całkowicie, problem tylko w tym, że ja tej jesieni kompletnie nie potrafię się ogarnąć. Całe szczęście dwie nowe pary butów potrafią zupełnie zmienić perspektywę. Jedne z nich większości z Was doskonale już znane, widziane u szafiarek tu,tu i tu. Ja po prostu nie mogłam się oprzeć...
PS. Bluzka jest w biało-granatowe paseczki, czego niestety nie da się zauważyć:(
tee-no name sweater-h&m skirt-orsay purse-vintage shoes-from UK chains-terranova
Ostatnio podczas spaceru po rynku wypatrzyło mnie czujne oko Gabrieli Francuz autorki krakowskiego bloga street fashion. Parę słów na mój temat znalazło się też na stronie gazety w dziale prowadzonym przez Gabrielę, której w tym miejscu bardzo serdecznie dziękuję:)
dress-sh boots-UK bag- from Tunisia chains-terranova
Pogoda, która jest zupełnie nie taka jakiej się spodziewałam i początek roku akademickiego skutecznie zniechęciły mnie do wszelkiego działania, a zdjęcia które udało mi się zrobić magicznie zniknęły z mojego komputera. Przedstawiam to co udało się ocalić. W roli głównej kozaki kupione dwa lata temu, w tym roku odkryte na nowo.
Po raz pierwszy mam tyle do napisania, że nie wiem od czego zacząć. Moja długa nieobecność spowodowana była nieustanną zmianą miejsca pobytu w ciągu ostatniego tygodnia. Udało mi się między innymi zobaczyć Sztokholm, którym jestem absolutnie zauroczona. Odrobinę mniej zauroczyła mnie pogoda, już zapomniałam ile to jest 10 stopni i jak należy się wtedy ubrać:) Jestem też zachwycona urodą Szwedek. Na ulicach Sztokholmu panuje przede wszystkim czerń, a hitem numer jeden zarówno w modzie damskiej jak i męskiej są skórzane czarne kurtki. Noszą je wszyscy, nawet pięcioletnie dziewczynki. Nie muszę chyba mówić, że obserwowanie street fashion, było niezwykle inspirujące. Dzisiejszy outfit składa się z tego co noszę ostatnio najczęściej, wybrałam się tak nawet w góry gdzie zakończyłam ten szalony tydzień. Futrzana kamizelka kupiona na początku lata okazała absolutnym hitem jesieni ( chyba nie ma sieciówki w której nie można by jej znaleźć). Koszula w kratę zakupiona za zawrotną sumę 1 zł stała się obecnie moim ulubionym ubraniem. Do tego moje ulubione boyfriend jeans kupione na dziale męskim:)
Jeszcze kilka lat temu byłam "dzieckiem szatana" , a czerń była jedynym kolorem królującym niepodzielnie w mojej szafie. Długo ją odchorowywałam. Teraz odkrywam ją na nowo.
Uwielbiam białe koszule, idealne gdy "nie mam co na siebie włożyć". Falbankowe cudo dołączyło do kolekcji z początkiem września jako prezent od mamy na rozpoczęcie roku szkolnego;) Pierwszy raz zdjęcia krakowskie, zamiast sis tym razem za obiektywem Kasia.
dress-Vila shoes-h&m leggins-no name bracelet-reserved
Objawy opętania wystąpiły już przy pierwszym naszym spotkaniu, ale nie uległam od razu. Jeszcze tego samego dnia opuściłam miasto. Mój opór jednak nie trwał długo i sukienka trafiła do mnie w dniu moich imienin, dostarczona osobiście przez najlepszą siostrę w całej galaktyce:*
PS. Zdjęcia niestety w kiepskiej jakości:(Całe mnóstwo nowych zdjęć z nowym fotografem czeka spokojnie do czasu ustąpienia problemów technicznych.